STRATA

Potrafiłam obwiniać wszystkich oprócz samej siebie. Czułam złość i smutek, ale nigdy nie miałam wyrzutów sumienia. Mogłam wpaść na to od razu, od samego początku próbować się z tym pogodzić, ale strach wygrał i straciłam swoją szansę.


Cóż, może dla niektórych to absurd, może ktoś uważać, że to nie jest tego warte, ale strata człowieka, roślinki czy zwierzęcia które było dla nas naprawdę ważne i stanowiło w naszym życiu jakiś znaczący ułamek, jest bolesna i czasem jest nam naprawdę ciężko się pogodzić.
Nie, spokojnie tytuł to tylko rzecz umowna, w żadnym wypadku nie będzie to jakiś poradnik czy coś w tym stylu. 
Na początek opowiem Wam historię - pewna mała dziewczynka jest samotna, ale jeszcze nie zdaje sobie sprawy z pustki jaką w sobie nosi. Pewnego dnia, który okazał się dla niej najlepszym i jednym takim dniem w życiu dostaje kotka. Wiadomo każde dziecko cieszy się gdy dostanie małego, słodkiego pupila. Ale inaczej jest kiedy to zwierzątko zapełnia pustkę w tobie i nagle zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś niepasującym puzzlem w układance tylko jej częścią. Wystarczyło dopasować ciebie do reszty, a resztę dopasować do ciebie. A ten z pozoru zwykły kot, pokazał jak to zrobić. Niby tylko był, bo nie mógł mówić, ale ważniejsze od dawania rad jest słuchanie. Kiedy dziewczynka zaufała rudej kulce, okazało się, że kotek miał dar, bez problemu wysłuchał ją i w dodatku pocieszył. Niby tylko się w nią wtulił i głośno mruczał, a gdy łzy dziewczynki leciały strumieniem na jego puszystą sierść potrafił wstać i swoim ryjkiem wycierać je dopóki ta chwila słabości minie, to jednak z pozoru takie proste i oczywiste rzeczy które robi każdy kot. Ale on ratował dziewczynkę, za każdym razem gdy ona tego potrzebowała. Był przy niej, zawsze.



Zawsze to takie piękne słowo, ma w sobie taką cząstkę którą każdy z nas pragnie. Niestety jest nieosiągalne, w każdym razie nie dla każdego. 

Sytuacje w życiu dziewczynki wielokrotnie ich rozdzielały, ale jakoś za każdym razem i kot i ona wracali do siebie. Raz, ten ostatni raz, los chciał aby znów rozwalić puzzle. Tym razem na dobre. Nigdy nikt ich nie ułożył, nawet nie próbował. Ona próbowała się pogodzić, a kot nieświadomy straty po prostu zniknął. - wyobraźcie sobie ten ból jaki trzeba przeżyć kiedy ktoś kogo kochacie znika. Pomimo lat, cały czas gdzieś w środku mam malutkie światło nadziei, że te milionowe puzzle się ułożą. - Kiedy wiedziała, że to koniec zdała sobie sprawę, iż to jej wina, bo tym razem ona nieświadoma kopnęła układankę i nie wróciła żeby ją pozbierać.

Straciła swoją jedyną szansę. Szkoda, bo dobry z nich duet... był. 

Komentarze